Bar mleczny, czyli gdzie zjeść sycący i smaczny obiad
GastronomiaSmacznie, tanio i zdrowo? Tak można zjeść tylko w Barze Mlecznym Stągiewna! Polacy wciąż chętnie i tłumienie odwiedzają lokalne punkty gastronomiczne oferujące klasyczne dania kuchni polskiej w atrakcyjnych cenach. Kluski śląskie, kotlet schabowy czy klasyczna pomidorowa na stałe goszczą w obszernym menu wiszącym nad kasą. Wejdź, rozgość się i przekonaj się, dlaczego warto wspierać bary mleczne.
Długa historia barów mlecznych
Pierwszym barem mlecznym, który pojawił się w stolicy, była „Mleczarnia Nadświdrzańska”, otwarta na Nowym Świecie w 1896 roku przez Stanisława Dłużewskiego. Lokal okazała się wielkim sukcesem i zapoczątkował nową modę, która trwa po dziś dzień. PRL tylko umocnił pozycję barów mlecznych, uznając je za doskonałe narzędzie do pilnowania porządku i ładu społecznego. Nadrzędnym celem szeroko dostępnych jadłodajni oferujących tanie i sycące potrawy mączno-nabiałowo-jarskie było zaspokojenie głodu. Władze Polski Ludowej za nic miały przyjemność płynącą ze spożywania jedzenia – miało być szybko i pożywnie, tak aby pracownik mógł wrócić do pracy z pełnym brzuchem i nową energią.
Bary mleczne pełniły więc znaczącą funkcję w usprawnianiu całej gospodarki, a sam Gomułka uważał gotowanie za „stratę czasu”. Stąd też pomysł sieci jadłodajni dotowanych przez państwo, co gwarantowało niskie ceny serwowanych posiłków. W latach 50. talerz ziemniaków i kubek kwaśnego mleka kosztował niecałe 2 zł, co stanowiło doskonałą alternatywę dla gotowania w domu. Atrakcyjna cena po dziś dzień wpływa na decyzje konsumentów i zachęca do odwiedzania progów lokalnych barów mlecznych, jak dobrze znana Stągiewna z Gdańska. Tylko tu można zjeść zupę za 6,50, kotleta mielonego z cebulką za 8,50, a kopytka za 8 zł!
Modny bar mleczny
Nigdzie indziej nie ma takiego przekroju społecznego, co na sali baru mlecznego. Można tu zaobserwować jak stolik w stolik siedzą hipsterzy za bankowcami, studentami i seniorami biorącymi niedojedzone pierogi na wynos. Bar mleczny staje się więc przestrzenią wspólną dla mieszkańców, którzy mogą ze sobą koegzystować w spokoju. Jak na dłoni widać, że nasze upodobania kulinarne wcale się tak bardzo nie zmieniły – trochę się poszerzyły wraz z dostępnością potraw z całego świata, jednak dania kuchni polskiej wciąż są bliskie sercu każdego Polaka. Można zobaczyć tu wspaniały objaw inkluzywności – każdy z równym smakiem zje mielonego z surówką lub leniwe z cukrem i masłem. Tak więc bar mleczny już dawno przestał być jadłodajnią dla biedaków i studentów, nie ma również sztućców na łańcuchach, jak w „Misiu”, raczej czuć tu przyjemną, niemal domową atmosferę.